Tuesday 16 August 2011

Puente na Costa Brava / Puente on Costa Brava

Długi weekend to doskonała okazja na małą eskapadę poza miasto. A jeśli można to połączyć ze spotkaniem z dawno niewidzianymi znajomymi, to jest to zapowiedź weekend idealnego. Plaża, morze, 3 dni wolne, a do tego spotkanie z Weroniką, moją dobrą koleżanką ze studiów, która od trzech lat mieszka w Madrycie ze swoim chłopakiem. Weronika i Greg już kilka tygodni temu poinformowali nas, że spędzają tydzień na Costa Brava i zaproponowali, żebyśmy chociaż na puente przyjechali. Jak to z nami ostatnio bywa, na rezerwacje noclegów zostawiliśmy na ostatnią chwilę a że do wyboru mieliśmy tylko miejscowość l’Estartit, jedyną dostępną opcją był camping. Pożyczyliśmy namiot i dzięki temu nie musieliśmy zmieniać planów. Jakoś tak się składa, że w ostatnie 3 wakacje spędziliśmy zawsze kilka nocy na campingu- na Helu, w Algarve i teraz na Costa Brava.

L'Estartit to typowa miejscowość wypoczynkowa na Costa Brava, latem tętni życiem i przyciąga międzynarodowych turystów, głównie Holendrów i Francuzów. Plaża nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale jest duża i piaszczysta, woda dość płytka. Atrakcją są wyspy Medes, położone około 1 km od brzegu. Islas Medes są objęte ochroną, bo są rezerwatem fauny I flory. Na wyspy organizowane są rejsy statkiem z przezroczystym dnem, żeby można było podziwiać dno morskie i obserwować żyjące tam ryby i inne żyjątka. Wyspy są podobno idealne do nurkowania i podobno w przeszłości były schroniskiem dla piratów i przemytników.



W sezonie schronieniem nie są, bo schronić przed turystami się nie da. Ręcznik przy ręczniku, slalom aby dostać się do wody, to niestety rzeczywistość na większości plaż w regionie w sezonie. Z nostalgią wspominam wakacje nad Bałtykiem, gdzie po 10 minutowym spacerze mijamy wszystkich plażowiczów i możemy rozkoszować się ciszą, spokojem i samotnością. Ach, jeszcze sobie przypominam smak jagodzianek albo gofrów, które rekompensowały niepewność co do pogody. Z plaży lubię relaks z gazetką albo opalanie, woda jest nie do pływania a raczej do pluskania (jestem więc zupełnym przeciwieństwem Nuno, który w wodzie może spędzić cał godziny). Aby jednak nie ograniczyć się do leżenia plackiem, wynajęliśmy rowerek ze zjeżdżalnią, kupiliśmy paletki, a Werona materace dmuchane.




Wracając na słoneczną Costa Brava, pogoda w końcu osiągnęła hiszpańskie temperatury latem, ale jedno popołudnie padało, więc proszę nie zazdrościć aż tak bardzo. Nasz plan dnia był przewidywalny: plażowanie, prysznic, kolacja i drinkowanie z Weroniką i Gregiem.

Jednego dnia wybraliśmy się na Cala (cala to po prostu mała zatoczka z plażą) Montjoi, gdzie znajduje się jedna z najlepszych i najsłynniejszych restauracji na świecie, El Bulli. Nie wybraliśmy się tam jednak na posiłek, który trzeba rezerwować z rocznym wyprzedzeniem. Według wikipedii; Restauracja jest otwarta wyłącznie w sezonie od kwietnia do września. Rezerwacje są przyjmowane tylko w jednym dniu w roku, w październiku roku poprzedzającego rezerwację. Liczba ta jest ograniczona do 8000 posiłków w sezonie, przy 800 000 chętnych do rezerwacji ok. 400 chętnych na stolik. Średnia cena posiłku to 250 euro. Przy okazji researchu odkryłam, że restauracja została zamknięta, ale słynny kucharz Ferran Adrià nie wyklucza, że w przyszłości zamieni to kultowe miejsce w fundację.




Sama Cala – 310 metrów długości na 25 metrów szerokości, na zdjęciach (wydaje się, że z dodatkiem photoshopu) prezentuje się o niebo lepiej niż w rzeczywistości. Ale może z jednej z łódek perspektywa by nam się zmieniła :)

Na smaczek zostawiam wam reklamę piwa, która kręcona była właśnie na Cala Montjoi , w El Bulli, na przylądku Cap de Creus, w domu muzeum Salvador Dalí w Cadaqués (gdzie byliśmy wiosną) i w klasztorze Sant Pere de Rodes. (wideo pod wersją angielską)



Every long weekend is a great opportunity to make an escapade outside the city. And if at the same you can be with some friends you haven’t seen for ages, you have a perfect combination. Beach, sea, 3 days off, and on top of that meeting with Weronika, my good friend from the Uni, who has been living in Madrid for 3 years now with her French bf. Veronica and Greg informed us a long time ago about their summer plans of spending a whole week on Costa Brava and suggested we visited them during the puente. Recently we are really bad planners, so again we left reservations for the very last moment and then the only available option (as we were limited to find something in l'Estartit) was camping. We borrowed a tent, and thanks to that I could catch up with Veronica after long three years limited to facebook and mail only. I just realized that during the last 3 summers we always spent some night camping : Hel, Algarve and now Costa Brava.
L'Estartit is a typical holiday resort on Costa Brava, in the summer is vibrant small town that attracts international tourists, mainly Dutch and French. Beach is not outstanding or particularly attractive, but is quite large and sandy and water is shallow for many meters. Just opposite the beach, situated about 1 km from the shore, you can find Medes Islands. The small archipelago is a protected area, nature reserve, with interesting examples of flora and fauna. You can get there by boat that has transparent floor so you can admire the fish and other creatures. The islands are ideal for diving (at least it is what I read) and it is said that in the past they served as a refuge for pirates and smugglers who treated is as their safe place.


During the high season you can find all but refuge of refuge, as you cannot escape tourists. Towel next to a towel, slalom between people frying in the sun, is unfortunately the reality of most of beaches in the region. I recall with nostalgia summer holidays that I used to spent with my family on the Baltic seaside, where after a 10 minute walk, you passed all the sunbathers and could enjoy the tranquility, peace and solitude. Oh, I still remember the taste of small berry pies and waffles, that made up for the bad weather. Beach for me is a synonym of relaxing with a book or magazine and sunbathing, and water is just to refresh from time to time, so rather splash than swim- in this I am the opposite of Nuno who can spend whole hours in the water. We rented a water bike with a slide so not to spend the whole day just lying flat, and we bought small wooden paddle to play, and Weronika water mattresses :)





During the weekend we could finally enjoy some sun, and the temperature reach the level of summer temperatures that we should normally enjoy during the summer in Spain. Still, one afternoon it rained, so please do not envy me so much :P Our plan for the day was predictable: beach, shower, dinner and drinks with Weronika and Greg.
One day we went to Cala Montjoi (cala is just a small bay with a beach), where there one of the best and most famous restaurants in the world, El Bulli, is situated. We didn’t go to eat as you need to book a year in advance. According to Wikipedia: the restaurant is open only in season from April to September. Reservations are accepted only on one day a year, in October the year preceding the reservation. This number is limited to 8,000 meals in the season, with 800 000 people willing to book, 400 per the table. Average price of the meal is 250 euros. However, when I was doing some research I discovered that the restaurant was closed at the end of this July, but its famous Ferran Adrià affirmed that in few years it would be re-opened as a cultural center or foundation.


Cala itself- 310 meters long and 25 wide, looks much better on pictures we googled (some with touch of photoshop) than in reality. Perhaps the perspective changes if you are on one of the boats :)
For the end I leave you a beer commercial that was shot on Cala Montjoi, in El Bulli, on the Cap de Creus peninsula, the house-museum of Salvador Dalí in Cadaqués (where we went few months ago) and in the monastery of Sant Pere de Rodes. Hope you enjoy the summer music and views.

5 comments:

mirka said...

Bardzo mi się podobał rower ze zjezdzalnią,sama bym zjeżdzała do wody. a ta reklama piwa super, szkoda ze wakacje sie kończą...

Unknown said...

Reklama tez sie nam podoba, przynajmniej mozesz sobie wyobrazic gdzie sobie na weekendy jezdzimy :) w przyszle wakacje oprocz Portugalii, mozesz na kilka dni tez tu przyjechac to pojedziemy tez na Costa Brava :) Choc jak dla mnie plaze portugalskiego Algarve oniebo piekniejsze.

Bozena Baran said...

Superr filmik, bardzo fajnie się go ogląda. Co do pustych plaży w Polsce, to obawiam się, że i to się zmieniło. Słyszałam natomiast od tych którzy tam byli, i teraz ty to agnieszko potwierdzasz, że plaże w Portugalii są przepiękne.

Unknown said...

Puste plaze to pamietam z naszych rodzinnych wakacji nad Baltykiem, a to juz dobrych kilka (ponad 10 lat) chyba temu. 3 lata temu na Helu bylismy, ale to za turystyczne, zeby bylo wyznacznikiem, wiec na razie naiwnie mam nadzieje, ze nad baltykiem nic sie od lat nie zmienilo. A plaze Portugalii piekne, polecam z czystym sercem, mozna na facebooku obejrzec zdjecia z zeszlorocznego urlopu. pozdrawiam

Anonymous said...

There could be silly to wrestle right up until your following paycheck just come to and apply today payday loans you can borrow money comfortably
under 3 month payday cash advances approved with easy features computer financing with.
my website: payday loans

Post a Comment

Tuesday 16 August 2011

Puente na Costa Brava / Puente on Costa Brava

Długi weekend to doskonała okazja na małą eskapadę poza miasto. A jeśli można to połączyć ze spotkaniem z dawno niewidzianymi znajomymi, to jest to zapowiedź weekend idealnego. Plaża, morze, 3 dni wolne, a do tego spotkanie z Weroniką, moją dobrą koleżanką ze studiów, która od trzech lat mieszka w Madrycie ze swoim chłopakiem. Weronika i Greg już kilka tygodni temu poinformowali nas, że spędzają tydzień na Costa Brava i zaproponowali, żebyśmy chociaż na puente przyjechali. Jak to z nami ostatnio bywa, na rezerwacje noclegów zostawiliśmy na ostatnią chwilę a że do wyboru mieliśmy tylko miejscowość l’Estartit, jedyną dostępną opcją był camping. Pożyczyliśmy namiot i dzięki temu nie musieliśmy zmieniać planów. Jakoś tak się składa, że w ostatnie 3 wakacje spędziliśmy zawsze kilka nocy na campingu- na Helu, w Algarve i teraz na Costa Brava.

L'Estartit to typowa miejscowość wypoczynkowa na Costa Brava, latem tętni życiem i przyciąga międzynarodowych turystów, głównie Holendrów i Francuzów. Plaża nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale jest duża i piaszczysta, woda dość płytka. Atrakcją są wyspy Medes, położone około 1 km od brzegu. Islas Medes są objęte ochroną, bo są rezerwatem fauny I flory. Na wyspy organizowane są rejsy statkiem z przezroczystym dnem, żeby można było podziwiać dno morskie i obserwować żyjące tam ryby i inne żyjątka. Wyspy są podobno idealne do nurkowania i podobno w przeszłości były schroniskiem dla piratów i przemytników.



W sezonie schronieniem nie są, bo schronić przed turystami się nie da. Ręcznik przy ręczniku, slalom aby dostać się do wody, to niestety rzeczywistość na większości plaż w regionie w sezonie. Z nostalgią wspominam wakacje nad Bałtykiem, gdzie po 10 minutowym spacerze mijamy wszystkich plażowiczów i możemy rozkoszować się ciszą, spokojem i samotnością. Ach, jeszcze sobie przypominam smak jagodzianek albo gofrów, które rekompensowały niepewność co do pogody. Z plaży lubię relaks z gazetką albo opalanie, woda jest nie do pływania a raczej do pluskania (jestem więc zupełnym przeciwieństwem Nuno, który w wodzie może spędzić cał godziny). Aby jednak nie ograniczyć się do leżenia plackiem, wynajęliśmy rowerek ze zjeżdżalnią, kupiliśmy paletki, a Werona materace dmuchane.




Wracając na słoneczną Costa Brava, pogoda w końcu osiągnęła hiszpańskie temperatury latem, ale jedno popołudnie padało, więc proszę nie zazdrościć aż tak bardzo. Nasz plan dnia był przewidywalny: plażowanie, prysznic, kolacja i drinkowanie z Weroniką i Gregiem.

Jednego dnia wybraliśmy się na Cala (cala to po prostu mała zatoczka z plażą) Montjoi, gdzie znajduje się jedna z najlepszych i najsłynniejszych restauracji na świecie, El Bulli. Nie wybraliśmy się tam jednak na posiłek, który trzeba rezerwować z rocznym wyprzedzeniem. Według wikipedii; Restauracja jest otwarta wyłącznie w sezonie od kwietnia do września. Rezerwacje są przyjmowane tylko w jednym dniu w roku, w październiku roku poprzedzającego rezerwację. Liczba ta jest ograniczona do 8000 posiłków w sezonie, przy 800 000 chętnych do rezerwacji ok. 400 chętnych na stolik. Średnia cena posiłku to 250 euro. Przy okazji researchu odkryłam, że restauracja została zamknięta, ale słynny kucharz Ferran Adrià nie wyklucza, że w przyszłości zamieni to kultowe miejsce w fundację.




Sama Cala – 310 metrów długości na 25 metrów szerokości, na zdjęciach (wydaje się, że z dodatkiem photoshopu) prezentuje się o niebo lepiej niż w rzeczywistości. Ale może z jednej z łódek perspektywa by nam się zmieniła :)

Na smaczek zostawiam wam reklamę piwa, która kręcona była właśnie na Cala Montjoi , w El Bulli, na przylądku Cap de Creus, w domu muzeum Salvador Dalí w Cadaqués (gdzie byliśmy wiosną) i w klasztorze Sant Pere de Rodes. (wideo pod wersją angielską)



Every long weekend is a great opportunity to make an escapade outside the city. And if at the same you can be with some friends you haven’t seen for ages, you have a perfect combination. Beach, sea, 3 days off, and on top of that meeting with Weronika, my good friend from the Uni, who has been living in Madrid for 3 years now with her French bf. Veronica and Greg informed us a long time ago about their summer plans of spending a whole week on Costa Brava and suggested we visited them during the puente. Recently we are really bad planners, so again we left reservations for the very last moment and then the only available option (as we were limited to find something in l'Estartit) was camping. We borrowed a tent, and thanks to that I could catch up with Veronica after long three years limited to facebook and mail only. I just realized that during the last 3 summers we always spent some night camping : Hel, Algarve and now Costa Brava.
L'Estartit is a typical holiday resort on Costa Brava, in the summer is vibrant small town that attracts international tourists, mainly Dutch and French. Beach is not outstanding or particularly attractive, but is quite large and sandy and water is shallow for many meters. Just opposite the beach, situated about 1 km from the shore, you can find Medes Islands. The small archipelago is a protected area, nature reserve, with interesting examples of flora and fauna. You can get there by boat that has transparent floor so you can admire the fish and other creatures. The islands are ideal for diving (at least it is what I read) and it is said that in the past they served as a refuge for pirates and smugglers who treated is as their safe place.


During the high season you can find all but refuge of refuge, as you cannot escape tourists. Towel next to a towel, slalom between people frying in the sun, is unfortunately the reality of most of beaches in the region. I recall with nostalgia summer holidays that I used to spent with my family on the Baltic seaside, where after a 10 minute walk, you passed all the sunbathers and could enjoy the tranquility, peace and solitude. Oh, I still remember the taste of small berry pies and waffles, that made up for the bad weather. Beach for me is a synonym of relaxing with a book or magazine and sunbathing, and water is just to refresh from time to time, so rather splash than swim- in this I am the opposite of Nuno who can spend whole hours in the water. We rented a water bike with a slide so not to spend the whole day just lying flat, and we bought small wooden paddle to play, and Weronika water mattresses :)





During the weekend we could finally enjoy some sun, and the temperature reach the level of summer temperatures that we should normally enjoy during the summer in Spain. Still, one afternoon it rained, so please do not envy me so much :P Our plan for the day was predictable: beach, shower, dinner and drinks with Weronika and Greg.
One day we went to Cala Montjoi (cala is just a small bay with a beach), where there one of the best and most famous restaurants in the world, El Bulli, is situated. We didn’t go to eat as you need to book a year in advance. According to Wikipedia: the restaurant is open only in season from April to September. Reservations are accepted only on one day a year, in October the year preceding the reservation. This number is limited to 8,000 meals in the season, with 800 000 people willing to book, 400 per the table. Average price of the meal is 250 euros. However, when I was doing some research I discovered that the restaurant was closed at the end of this July, but its famous Ferran Adrià affirmed that in few years it would be re-opened as a cultural center or foundation.


Cala itself- 310 meters long and 25 wide, looks much better on pictures we googled (some with touch of photoshop) than in reality. Perhaps the perspective changes if you are on one of the boats :)
For the end I leave you a beer commercial that was shot on Cala Montjoi, in El Bulli, on the Cap de Creus peninsula, the house-museum of Salvador Dalí in Cadaqués (where we went few months ago) and in the monastery of Sant Pere de Rodes. Hope you enjoy the summer music and views.

5 comments:

mirka said...

Bardzo mi się podobał rower ze zjezdzalnią,sama bym zjeżdzała do wody. a ta reklama piwa super, szkoda ze wakacje sie kończą...

Unknown said...

Reklama tez sie nam podoba, przynajmniej mozesz sobie wyobrazic gdzie sobie na weekendy jezdzimy :) w przyszle wakacje oprocz Portugalii, mozesz na kilka dni tez tu przyjechac to pojedziemy tez na Costa Brava :) Choc jak dla mnie plaze portugalskiego Algarve oniebo piekniejsze.

Bozena Baran said...

Superr filmik, bardzo fajnie się go ogląda. Co do pustych plaży w Polsce, to obawiam się, że i to się zmieniło. Słyszałam natomiast od tych którzy tam byli, i teraz ty to agnieszko potwierdzasz, że plaże w Portugalii są przepiękne.

Unknown said...

Puste plaze to pamietam z naszych rodzinnych wakacji nad Baltykiem, a to juz dobrych kilka (ponad 10 lat) chyba temu. 3 lata temu na Helu bylismy, ale to za turystyczne, zeby bylo wyznacznikiem, wiec na razie naiwnie mam nadzieje, ze nad baltykiem nic sie od lat nie zmienilo. A plaze Portugalii piekne, polecam z czystym sercem, mozna na facebooku obejrzec zdjecia z zeszlorocznego urlopu. pozdrawiam

Anonymous said...

There could be silly to wrestle right up until your following paycheck just come to and apply today payday loans you can borrow money comfortably
under 3 month payday cash advances approved with easy features computer financing with.
my website: payday loans

Post a Comment